Dowiedz Się O Swojej Liczbie Aniołów

Pokonanie go było najtrudniejszą i najwspanialszą rzeczą, jaką kiedykolwiek dla siebie zrobiłem

Nie jest łatwo zapomnieć o swoim byłym, ale na koniec zdecydowanie warto. Proces jest trudny, ale warto, gdy w końcu dotrzesz na drugą stronę i zdasz sobie sprawę, że lepiej ci bez nich. Bardzo się cieszę, że podjęłam decyzję o przeprowadzce, bo to była najlepsza rzecz, jaką mogłam dla siebie zrobić.


Zawsze był po mojej stronie, aby toczyć każdą bitwę, więc kiedy nasz związek zakończył się tak nagle, czułem się, jakby część mnie też została utracona. Był kluczową częścią mojego życia, a miłość, jaką go darzyłem, była czymś, czego nigdy nie zapomnę. Jednak perspektywa dała mi jasność, o której nigdy nie myślałem, że jest możliwa. Bez względu na to, jak wspaniałe były chwile, które z nim spędziłam, był trucizną dla mojego życia, a pozbycie się go było jednocześnie najtrudniejszą i najwspanialszą rzeczą, jaką kiedykolwiek dla siebie zrobiłam.

Za bardzo się od siebie oddaliliśmy.

Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, szliśmy razem jak ser i pizza, ale z biegiem czasu i dzięki wspaniałym życiowym doświadczeniom wyrośliśmy na dwie zupełnie różne osoby o bardzo różnych poglądach na życie i prawdziwą miłość. Bez względu na to, jak bardzo staraliśmy się zrozumieć siebie nawzajem, byliśmy zbyt daleko od naszego początku, aby już teraz widzieć oko w oko. Naprawdę nie było sposobu na uniknięcie naszego upadku.

Ciągle mnie poniżał.

Przestał akceptować rzeczy, które kiedyś we mnie kochał, i zamiast tego użył ich jako broni przeciwko mnie. Sprawiał, że czułam się źle z powodu tego, kim jestem z natury, i sprawiał, że mój ból wydawał się ciężarem. Powinien być przy mnie. Może za bardzo na nim polegałam, ale to nie zmienia faktu, że po wszystkim, co dla niego zrobiłam, odwrócił się ode mnie, jakbym była niczym.

Przestał się tym przejmować i to było widać.

Czułam, jak powoli się odsuwa i wyraźnie wyraża swoją irytację wobec mnie. Zawsze był jakiś przycisk do wciśnięcia, kość do wybrania i wina do zrzucenia na mnie. Najsmutniejsze jest to, że nawet po powolnej emocjonalnej udręce nadal kochałem go całym sercem.


Zasługiwałem na coś lepszego niż sposób, w jaki zakończył sprawy.

Nie dał mi nawet szansy stanąć w swojej obronie ani wyjaśnić, jak się w ogóle czuję. Po prostu wziął to, co wiedziałeś, za dobrą monetę i wbił mi nóż mocno i głęboko prosto w serce. Jak on mógł? Jak ktoś może być tak bezduszny wobec kogoś, kogo twierdził, że tak bardzo kocha? Nawet nie dał mi szansy.

Nigdy nie był skłonny stanąć w mojej obronie, więc stanąłem w obronie siebie.

Kiedy po raz pierwszy się rozstaliśmy, to było tak, jakby część mnie umarła. Nie mogłem jeść, nie mogłem spać, nie słyszałem nawet jego imienia. Ale potem wydarzyła się zabawna rzecz — zacząłem dostrzegać, jak źle mnie traktował przez cały czas. Nigdy o mnie nie walczył. Nie stanął w mojej obronie ani nie wyraził swojej lojalności w taki sposób jak ja. W porównaniu z nim był samolubny i naprawdę bez serca. Zacząłem zdawać sobie sprawę, że prawdziwym potworem w tej historii wcale nie byłem ja, nawet jeśli tak długo mnie przekonywał, że nim jestem. To on przez cały czas miał maskę na twarzy.


>