Dowiedz Się O Swojej Liczbie Aniołów

Nie mam problemu z dawaniem miłości, ale naprawdę trudno mi to zaakceptować

Nigdy nie miałem problemu z dawaniem miłości, ale naprawdę trudno jest mi przyjąć miłość od innych. To coś, z czym zmagam się na co dzień. Wiem, że muszę nad tym popracować i powoli robię postępy, ale zdecydowanie jest to dla mnie wyzwanie.


Kiedy jestem w związku, poświęcam 110% mojej uwagi partnerowi. Okazywanie komuś, że go kocham, wydaje mi się bardzo naturalne, ale z jakiegoś powodu, kiedy on to odwzajemnia, po prostu nie mogę tego zaakceptować.

Byłem w ten sposób, odkąd pamiętam.

To nic nowego. Zawsze trudno było mi zaakceptować miłość. Kiedy byłem mały, a moja mama mnie przytulała, po prostu wiotczałem, jakbym nie mógł nawet tego przyjąć. Nawet do dziś ludzie komentują, jak się trzęsę, kiedy idą się przytulić. To dziwne, ale to naturalna reakcja, której nie mogę kontrolować. Wiem, że będę musiała to przezwyciężyć, aby mieć udany związek, ale tak naprawdę nie wiem jak.

Moje romantyczne relacje zawsze wydają się niezrównoważone.

Związki nigdy nie były dla mnie łatwe i zaczynam zdawać sobie sprawę, że powodem, dla którego wydają się nigdy nie wychodzić, jest to, że mój partner wyczuwa, że ​​nie jestem całkowicie otwarta na przyjęcie jego miłości. Będę pierwszą osobą, która powie „kocham cię” i ujawni moje uczucia, ale on musi prawie fizycznie gonić mnie, aby zrobić to samo.

Zawsze wydaje mi się, że jestem sam.

Smutne w tym wszystkim jest to, że chociaż daję miłość garściami, zawsze wydaje mi się, że zostaję sam, kiedy najbardziej potrzebuję ludzi. Zawsze jestem pierwszą osobą, która pociesza przyjaciela, kiedy tego potrzebuje, ale bardzo rzadko zdarza mi się odzyskać taką uwagę. Dlaczego miałbym to robić, skoro zachowuję się tak, jakbym tego nie chciał lub nie potrzebował?


Wydaje mi się, że istnieje stała blokada, która powstrzymuje mnie przed zaakceptowaniem tego.

Bez względu na to, ile medytacji otwierających serce wykonuję i ile afirmacji „akceptuję miłość” wypowiadam, istnieje stała bariera, która powstrzymuje mnie przed pełnym zaakceptowaniem miłości. Sposób, w jaki wiotczałem, gdy mama mnie przytulała, nadal ma miejsce w moim dorosłym życiu. Potrzeba naprawdę pewnej siebie osoby, aby być ze mną, ponieważ z natury boję się bycia kochanym, co jest tak dziwne, gdy o tym myślisz. Kto by się bał tej jednej rzeczy, za którą wszyscy gonią? Chyba ja.

Widziałem miłość wykorzystywaną jako narzędzie manipulacji.

Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że kiedy ktoś okazuje mi miłość, zwłaszcza facet, próbuje coś ze mnie wyciągnąć lub pochodzi ze złego miejsca. Kto wie, skąd wziął się ten początkowy strach, ale jest to dla mnie jak stały sposób myślenia.


>